pytasz co u mnie
gdy lato znowu daje drapaka
sny niespełnione
bardzo długo ze wstydu płaczą
trzeba podnieść
sześćdziesiąt pięć krzyżyków
skoro świt
wyruszyć przed siebie
u mnie wszystko po staremu
smutek stoi równo na biurku
szafy wypełnione bólem
co nie ujrzał blasku świata
gniew przezornie
schował głowę w szufladzie
korale łez zasuszonych
zapełniły dostępne puzdra
i tylko nadzieja
wygląda jeszcze z kosza
jakby liczyła
że jutro będzie lepszy dzień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz