Mojej Muzie
gdybyś nie istniała
potrzebowałbym boskich przymiotów
by wskrzesić piękno
co przekroczyło próg mego serca
w niewidzialny sposób
muśnięciem czarodziejskiej różdżki
przyoblekło zmysły
przeorało świadomość
od kiedy mam cię we krwi
przepływasz cicho
spłaszczoną falą swojego ciepła
kanionami żył
gdybyś nie istniała
budziłbym się każdego dnia
łakomy jak nigdy na szczęście
które dotąd niezwykle rzadko
przypominało sobie o tym
że istnieję z krwi i kości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz