dziewczyna pod latarnią
czeka na pyzaty księżyc
w jego spojrzeniu chciała by utopić
wszystkie dotkliwe niepowodzenia
jej przyjacielski dialog ze słupem
trwa nadspodziewanie długo
aż zdziwione tym faktem niebiosa
przyoblekają się rumieńcem
pokryta patyną szarości cisza
pozłacana mrukliwym księżycem
naraz rozbrzmiewa melodią
z dobrze znanej piosenki
zanim zwiędnie czas dokonany
nastanie czas
sennej wędrówki
wiatrem
rozkołysany wieczór
tysiąc razy
zgubi swoje atrybuty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz