Nie pukaj do
tamtych drzwi
Bo stoję po drugiej
stronie
Patrzę przez
dziurkę od klucza
Na twoje piękne
dłonie
Podziwiam długie
warkocze
Gdy ciałem targają
płomienie
A twarz co wiele
tłumaczy
Zakwita sennym
marzeniem
Nie żądaj taniej
litości
Ulgi w wątpliwym
cierpieniu
Choć toczysz wolno
głaz życia
Słońce ci twarz opromienia
Ochłoń więc zanim
pomyślisz
Że jesteś szczwaną
bestyją
Ani się zdążę
obejrzeć
Zawładniesz mą
głową i szyją
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz