ukryci przed bożym
światem
na majowej łące
kreśliliśmy gorączką
gestów
pejzaż chwil
niecierpliwych
wdzięczni sobie
za każdą wylewną
czułość
pod skrzydłami
ciszy
modlitwą oczu ust
i dłoni
płonęliśmy
pospołu
jak dwie smolne
szczapy
a bosonoga Venus
z koszem gorących
tęsknot
objęła nas swym ramieniem
niczym troskliwy anioł
przyniosła źdźbło zachwytu
zapukała dzięciołem do serc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz