przyjdź do mnie
bladym świtem
kiedy dzień z wolna
przeciera oczy
rozbierz ze snu
gorączką swych rąk
niecierpliwych
podaruj
kwiat rozkoszy
kwiat rozkoszy
zachłanne poruszenie
płatów warg
nadzieję co wypełnia
serce i trzewia
przyjdź do mnie znów
jak polarna zorza
osłoń niebiańskim blaskiem
duszę nader znękaną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz