zostawiłeś nam lot trzmiela
wplątany w pijacki oddech nocy
gdy bardzo łatwo spada się na dno
trudno wybić trzonowy ząb ciemności
znaleźć własną ścieżkę wznoszenia
ten jedyny pośród wielu trakt
wokół którego mrok rzednie od ręki
a niebiosa wymownie milczą
zostawiłeś nam pieśń nieskończoną
kręcąc dla siebie przesadny bicz
ze snów co dryfują jak obłoki
podczas niepojętych porywów serca
cóż my sieroty zrobimy bez ciebie
i błysku twojej elokwencji
nikt nie zdoła nas już poruszyć
nową kropką nad ypsylonem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz