liryka ulicy
rzeźbi we mnie kanon
odskocznię i perspektywę
chimerycznej wyobraźni
w stopklatkach spojrzenia
aż roi się od przesytu znaków
chimerycznej wyobraźni
w stopklatkach spojrzenia
aż roi się od przesytu znaków
zdarzeń
impulsywnych
pamiątek
tego co było
tego co było
przeminęło bezpowrotnie
nie powróci
politykierzy raz za razem
rozwijają bezprawnie skrzydła
politykierzy raz za razem
rozwijają bezprawnie skrzydła
tam gdzie sięga
jurysdykcja haniebnej
tandety
pośrodku ulic placów
zabaw
świątyń
ogrodów poezji
permanentne
ochłodzenie treści
sąsiaduje
sąsiaduje
z wynaturzeniem
języka
na fali miernoty
płynnie wszelkie gówno
płynnie wszelkie gówno
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz