jeden z wielu
powraca do mnie w czarnych kolorach
kim jestem
pytam się sam siebie
i trudno znaleźć jakieś sensowne wytłumaczenie
gdy z nożem na gardle
wędruję ulicami nieznanej metropolii
taszcząc zwątpienie
eksploduję gniewem
niczym brzemienny kasztan
który chciałby opuścić skorupę
lecz nie może tego najzwyczajniej uczynić
pośrodku dziwacznego horrorlandu
biję upadłe anioły
uciekam przed pościgiem
w nadziei
że oszukam własne przeznaczenie
zdążę dogonić pociąg losu
zanim całkiem się wykolei
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz