nie mogłem dłużej wytrzymać
w pobliżu pożaru jej ciała
płomień trawił kolejne piętra
płomień trawił kolejne piętra
ekscentrycznej natury
z poparzonymi oczyma
tlącymi się mocno trzewiami
wyszedłem zdezelowany
wyszedłem zdezelowany
aż na sam skraj pogorzeliska
by dać Zuzannie nowe życie
oddalić od niej widmo stosu
przywróciłem skutecznie
zwiędły oddech i uśmiech
między nocą a dniem
za wzorzystą firaną zorzy
odnaleźliśmy siebie wreszcie
w pstrokaciźnie źrenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz