Wiersze stalowowolskiego poety Jacentego-Jacka
Kotwicy, zawarte w zbiorze „Wiersze rozproszone 2007-2015”, zasobem leksykalnym
przywołują w znacznej mierze tzw. poetów wyklętych z 2. połowy XX w. (chociażby
Andrzeja Bursę, Edwarda Stachurę, a także innych), klimatem i specyficznym
zabarwieniem – człowieka zbuntowanego, idącego pod prąd odmieńca, którego
dzieło wymyka się wszelkim ocenom i
stereotypom. Dzięki wielu odwołaniom literackim
i pozaliterackim dowiadujemy się też o licznych zainteresowaniach autora, jak
również o wspólnocie poglądów z rozmaitymi postaciami światowej
literatury. Dotykamy szeregu pytań, na
które trudno wprost odpowiedzieć. W wierszach literata ze Stowarzyszenia
Literackiego „Witryna” odnajdujemy autentyczne zmaganie się tego co najświętsze
z tym co nieświęte, pokalane, złe i na opak. Obrazek taki znajdujemy w wierszu
***(otacza nas dobro…):
otacza nas dobro
dobro na opak też
otacza nas zło
jaskinia na stole potraw(…)
Owo czytelne rozróżnienie na białe i czarne, na
sacrum i profanum, pojawia się w różnych wierszach, dzięki czemu czytelnik może
sobie wyrobić określony pogląd na jego poezję. Z niej dowiadujemy się o
rozlicznych zamiłowaniach autora, jak chociażby wędkarstwie, ale także możemy
usłyszeć o trosce autora o stan własnej Ojczyzny, o tematach zgoła politycznych
i buzowaniu przy tym emocji, o ulubionych lekturach, które ocenia on na swój sposób,
wydając srogie lub mniej srogie opinie. Taką możemy znaleźć w wierszu „Tristan
i Izolda”:
tu dzieje
się wszystko
w trybie
przyczynowo - skutkowym
Salmanie
niech cię
nie trafia szlag
zagryź na
pociechę
gorzkim
cukierkiem fatum
Podobną zawiera wiersz „Romeo i Julia”, celnie
trafiający w sedno dramatu Szekspira, który w kilku słowach opisuje wydarzenia,
jakie zawiera znakomite dzieło literatury angielskiej:
tyle już słów padło
taki europejski Bollywood
Critic z ograniczoną odpowiedzialnością(…)
(…) genialne oczy artysty
kompasem dla pióra
Jest takich wierszy, w zbiorze stalowowolskiego
twórcy, znacznie więcej. Znajdujemy także szereg obrazów podpisanych jednym
tytułem „San”: to spojrzenie z nadsańskich brzegów nie tylko na to co przynosi
rzeka, ale także rodzaj diariusza, przekładany na język otaczającej
rzeczywistości, i rodzaj intymnej
rozmowy autora z czytelnikiem, tak jak w wierszu „San II”, pisanym zapewne w
czasach stanu wojennego:
wiosna
lustro wody podniesione
połacie wód groźne
jak reżimowa telewizja
niebezpieczne(…)
(..) dzisiaj to woda
jest dramaturgiem krajobrazu
Jacenty jest nie tylko twórczym nowatorem, poprzez
włączenie techniki kolażu poetyckiego, ale także napotykamy w jego dziele
szereg wzniosłych pytań i prób identyfikacji z określonymi postaciami
literackimi. Dokonuje się to m.in w wierszu „Choroba Gombrowicza”:
to nasza wspólna choroba
wierzących i wątpiących
marionetkowa walka
walka pod stołem
walka o wszystko
Szereg zadanych pytań pozostanie bez odpowiedzi,
gdyż intencja autora nie zostanie do końca rozszyfrowana, jednak świadczą o
autentycznym twórczym niepokoju i nieustannym poszukiwaniu swojego miejsca w
świecie, który dla nikogo, a zwłaszcza dla Jacentego, nie jest przyjemny, łatwy
i prosty. Na takie pytanie i skomplikowaną treść trafiamy w wierszu ***(gdzie
podział się Eugeniusz Oniegin…):
gdzie podział się Eugeniusz Oniegin
krąży wśród przyjaciół i wrogów
wszędzie pożądana persona(…)
Prawie z każdej strofy przebija autentyczna troska
o niebanalność przekazu poetyckiego. Jeżeli Jacenty czegoś poszukuje – zadaje
odważne pytania. W gąszczu pytań i odpowiedzi, poetycki gwasz Jacka Kotwicy,
zaskakuje wieloma wymienionymi własnościami, przez co zachęca do lektury, moim
skromnym zdaniem, nawet tych co nie przepadają za poezją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz