poniedziałek, 2 maja 2016

Poetycki gwasz Jacka Kotwicy

Wiersze stalowowolskiego poety Jacentego-Jacka Kotwicy, zawarte w zbiorze „Wiersze rozproszone 2007-2015”, zasobem leksykalnym przywołują w znacznej mierze tzw. poetów wyklętych z 2. połowy XX w. (chociażby Andrzeja Bursę, Edwarda Stachurę, a także innych), klimatem i specyficznym zabarwieniem – człowieka zbuntowanego, idącego pod prąd odmieńca, którego dzieło  wymyka się wszelkim ocenom i stereotypom. Dzięki wielu odwołaniom literackim i pozaliterackim dowiadujemy się też o licznych zainteresowaniach autora, jak również o wspólnocie poglądów z rozmaitymi postaciami światowej literatury.  Dotykamy szeregu pytań, na które trudno wprost odpowiedzieć. W wierszach literata ze Stowarzyszenia Literackiego „Witryna” odnajdujemy autentyczne zmaganie się tego co najświętsze z tym co nieświęte, pokalane, złe i na opak. Obrazek taki znajdujemy w wierszu ***(otacza nas dobro…):

otacza nas dobro
dobro na opak też

otacza nas zło
jaskinia na stole potraw(…)

Owo czytelne rozróżnienie na białe i czarne, na sacrum i profanum, pojawia się w różnych wierszach, dzięki czemu czytelnik może sobie wyrobić określony pogląd na jego poezję. Z niej dowiadujemy się o rozlicznych zamiłowaniach autora, jak chociażby wędkarstwie, ale także możemy usłyszeć o trosce autora o stan własnej Ojczyzny, o tematach zgoła politycznych i buzowaniu przy tym emocji, o ulubionych lekturach, które ocenia on na swój sposób, wydając srogie lub mniej srogie opinie. Taką możemy znaleźć w wierszu „Tristan i Izolda”:

tu dzieje się wszystko
w trybie przyczynowo - skutkowym

Salmanie
niech cię nie trafia szlag
zagryź na pociechę
gorzkim cukierkiem fatum

Podobną zawiera wiersz „Romeo i Julia”, celnie trafiający w sedno dramatu Szekspira, który w kilku słowach opisuje wydarzenia, jakie zawiera znakomite dzieło literatury angielskiej:

tyle już słów padło
taki europejski Bollywood
Critic z ograniczoną odpowiedzialnością(…)

(…) genialne oczy artysty
kompasem dla pióra

Jest takich wierszy, w zbiorze stalowowolskiego twórcy, znacznie więcej. Znajdujemy także szereg obrazów podpisanych jednym tytułem „San”: to spojrzenie z nadsańskich brzegów nie tylko na to co przynosi rzeka, ale także rodzaj diariusza, przekładany na język otaczającej rzeczywistości, i  rodzaj intymnej rozmowy autora z czytelnikiem, tak jak w wierszu „San II”, pisanym zapewne w czasach stanu wojennego:

wiosna
lustro wody podniesione
połacie wód groźne
jak reżimowa telewizja
niebezpieczne(…)
(..) dzisiaj to woda
jest dramaturgiem krajobrazu

Jacenty jest nie tylko twórczym nowatorem, poprzez włączenie techniki kolażu poetyckiego, ale także napotykamy w jego dziele szereg wzniosłych pytań i prób identyfikacji z określonymi postaciami literackimi. Dokonuje się to m.in w wierszu „Choroba Gombrowicza”:

to nasza wspólna choroba
wierzących i wątpiących

marionetkowa walka
walka pod stołem

walka o wszystko

Szereg zadanych pytań pozostanie bez odpowiedzi, gdyż intencja autora nie zostanie do końca rozszyfrowana, jednak świadczą o autentycznym twórczym niepokoju i nieustannym poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, który dla nikogo, a zwłaszcza dla Jacentego, nie jest przyjemny, łatwy i prosty. Na takie pytanie i skomplikowaną treść trafiamy w wierszu ***(gdzie podział się Eugeniusz Oniegin…):

gdzie podział się Eugeniusz Oniegin
krąży wśród przyjaciół i wrogów
wszędzie pożądana persona(…)

Prawie z każdej strofy przebija autentyczna troska o niebanalność przekazu poetyckiego. Jeżeli Jacenty czegoś poszukuje – zadaje odważne pytania. W gąszczu pytań i odpowiedzi, poetycki gwasz Jacka Kotwicy, zaskakuje wieloma wymienionymi własnościami, przez co zachęca do lektury, moim skromnym zdaniem, nawet tych co nie przepadają za poezją.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz