piątek, 8 kwietnia 2016

Egoiści

przygodni znajomi 
których spotykam między odcieniami
wielu dni pokrytych patyną szarości

noszą w zawistnych spojrzeniach
ławice burzowych chmur
nieodłączne emblematy istnienia
na dnie drabiny społecznej

z klatek myśli uwalniają
chmary motyli czarnych snów
sczerniałymi uśmiechami
parafują swą niechęć do świata

mylą często sobotę z niedzielą
ich opowieściami
można klozety wytapetować
bądź otchłanie piekła

gdy świat tańcuje
z zadzierzgniętą bez refleksji
pętlą apokalipsy

zagmatwani heretycy
mitomanii wszelakiej marki

biją brawo
wysłannikom Lucyfera

                                  





2 komentarze:

  1. To prawda. Taki przygodny znajomy z natury egoista pasożytuje na wszelkiej sensacji i zaciera ręce z niepowodzeń innych z dna drabiny, im niżej tym większa sensacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Autentycznie... Powiem więcej: zacierają ręce na widok słabszego - pełni najgorszych odruchów. Pozdrawiam Cię i życzę miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń