błądziłem długo w lesie
gdzie wicher
pogruchotał karki drzew
lecz nie znalazłem
wystarczającej
przyczyny jego furii
tonąłem w rzece
która zapomniała swojego
źródła
ale pochłonął mnie ostatecznie
wir
czyjejś manipulacji
igrałem z ogniem
co przyszedł jak niechciany
gość
by spłonąć do cna od
jednej iskry
przypadkowej
namiętności
skakałem
koło człowieka na
paluszkach
pokazał lwi pazur
zapomniał skąd
przychodzi
niepoprawny egoista