Ballada lotnicza
gdybym był samolotem
tańczył bym co dzień w
przestworzach
do gwiazd najdalszych puszczał
oko
niepodległy wichrom i deszczom
znaczył bym każde swoje położenie
tam gdzie rozkwitają tęcze
arytmetyką rozpostartych skrzydeł
które mi dają wolność ptaka
wznosząc się sprawnie niczym
orzeł
gonił bym dla towarzystwa ptaki
pisząc nad horyzontem
uświęconą wieloma czynami
historię
gdybym był samolotem
esy floresy przedziwne wyprawiał
zapomniał bym że pode mną
głębia otwiera złowieszczo
paszczę
pieścił bym chmury ciut swawolne
za pan brat z bezkresnym błękitem
w ptasim języku rozmawiał
szczęśliwy po ostatni oddech
silnika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz