czwartek, 11 września 2014

Na fali



liryka ulicy
rzeźbi we mnie kanon
odskocznię i perspektywę  
chimerycznej wyobraźni                                     

w stopklatkach spojrzenia
aż roi się od przesytu znaków
zdarzeń
impulsywnych pamiątek
tego co było
przeminęło bezpowrotnie
nie powróci

politykierzy raz za razem                                                                         
rozwijają bezprawnie skrzydła
tam gdzie sięga
jurysdykcja haniebnej tandety
pośrodku ulic placów zabaw
świątyń
ogrodów poezji

permanentne ochłodzenie treści
sąsiaduje
z wynaturzeniem języka

na fali miernoty
płynnie wszelkie gówno

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz